Tym wpisem chciałabym zacząć serię postów o miejscach godnych poleceniach z kulinarnej mapy Warszawy. Zdarza nam się z mężem wyjść na obiad bez dzieci, kolacja na dzień dzisiejszy odpada, nie licząc pizzy z dowozem 🙂 Dzieci nie mamy z kim zostawić, więc zostaje nam czas w ciągu dnia, kiedy możemy wyrwać się na randkę 🙂
Będą to miejsca wegetariańskie, wegańskie, ale i takie, co serwują posiłki mięsne. Mój mąż w domu mięsa nie je, bo nie ma wyjścia 🙂 Sam nie ma czasu sobie gotować, a ja mięsa nie umiem nawet przyrządzić, żeby było zjadliwe 🙂 Z tego powodu jak wychodzimy gdzieś na obiad, to zamawia coś z mięchem, dla zaspokojenia swoich potrzeb.
Zacznę ten wpis od obiadu, który zjedliśmy z okazji moich urodzin. To była niespodzianka, więc nie wiedziałam, czego się spodziewać.
Szybki makijaż, jakieś gustowne wdzianko i jedziemy. Dość długo szukaliśmy miejsca do parkowania, bo to centrum Warszawy ( dlatego zdecydowanie wolę poruszać się komunikacją miejską). Idziemy, mijamy wysokie budynki i ku moim oczom ukazuje się restauracja w kolorach szarości, z zewnątrz wyglądająca zwyczajnie. Przyznam szczerze, że przechodząc obok, nie zatrzymałabym się nawet, żeby przeczytać menu. Ale nie oceniajmy książki po okładce.
Wchodzimy do środka, tłumów nie ma, myślę, że w sali siedziało maksymalnie 7 osób. Jest to środek tygodnia, więc tłumów się nie spodziewałam nigdzie. Wystrój restauracji bardzo, ale to bardzo przypadł mi do gustu. Szarość połączona z bielą, piękna ceramika, gablota z winami, piękne oświetlenie. Wymieniać by można długo. Wnętrze naprawdę robi wrażenie.
Ale jak to jest z tym menu?
Na początek kawa. Latte. Doskonała.
Karta dań jest dość krótka. I od razu na wstępie powiem, że nawet chciałam wyjść, bo jeśli chodzi o dania główne, nie było tam żadnej opcji dla mnie. Pełne rozczarowanie. Nie liczyłam, że będę mogła wybierać z 5 dań, ale chociaż jedna pozycja w menu mogłaby być bezmięsna. No cóż, nie była. Skoro przyszłam, chciałabym coś jednak skosztować. Zdecydowałam się na wybór dwóch przystawek.
Na początek dostaliśmy pieczywo białe i razowe z bardzo dobrze doprawionym masłem. I do dziś nie wiem, czym było doprawione 🙂
Pierwszą przystawką był grillowany ser kozi z gruszką, figami i rodzynkami z konfiturą z pigwy. Cóż to był za smak! Niczym niebiański koncert, anielska symfonia smaków. Kozi ser na ciepło doskonale komponował się z pozostałymi dodatkami na talerzu.
Moją drugą przystawką była zupa krem z grzybów leśnych z oliwą truflową i serem Bursztyn. Uwielbiam zupy, ale zupa grzybowa zawsze mdło mi się kojarzy. A tu taka niespodzianka! Zupa pełna aromatu, pachnąca grzybami, aksamitna w smaku, dobrze doprawiona, a oliwa truflowa cudownie podkręciła jej smak!
Moja zupa to koszt 31 PLN, przystawka z sera koziego to koszt nieco wyższy, bo 44 PLN.
Jako przerywnik dostaliśmy sorbet ananasowy, który był doskonały i orzeźwiający.
Mąż zamówił zestaw lunchowy, który kosztował 45 PLN za przystawkę, danie główne i deser. Uważam, że jest to bardzo dobra opcja biznesowa.
Przystawka to sałatka z wołowiny, serwowanej na liściach cykorii z melonem. Podobno danie było przepyszne, więc pozostaje mi się zgodzić z tą opinią 🙂
Danie główne to kurczak serwowany ze smażonym selerem i zielonymi warzywami. Znów bez rozczarowań!
Czas na deser.
Ja deseru nie zamawiałam, ale razem degustowaliśmy czekoladową tartę, która była w zestawie mojego męża. Oboje uważamy ze nie dorównała poziomowi wcześniejszych dań. Może to też wynikać z naszych kulinarnych i smakowych preferencji, bo żadne z nas nie przepada za tartami, a ja nie przepadam za czekoladą 🙂 Nie zmienia to jednak faktu, że deser, jak i reszta dań, był pięknie podany a sorbet truskawkowy serwowany na ciastkach smakował po prostu obłędnie.
Na szczególną pochwałę zasługuje obsługa sali, dyskretna, nienachalna, ale obecna i przede wszystkim znająca produkt, który sprzedaje. Rzadko kiedy można spotkać tak profesjonalną załogę. To wszystko tworzy klimat tego miejsca, pełnego życzliwości i zaangażowania.
Nie zrozumcie mnie źle, menu było ciekawe, wybór mięsnych i rybnych dań był różnorodny. Mam tylko zastrzeżenie do dań wegetariańskich. Jedna pozycja w daniach głównych zaspokoiłaby mnie w zupełności 🙂 Dania są pięknie podane, dopieszczone pod każdym względem, przygotowywane ze świeżych produktów. Jest to z pewnością miejsce wykwintne, gdzie można zabrać kogoś na szczególne okazje, doskonale sprawdzi się dla zagranicznych gości czy na spotkania biznesowe. Osobiście bardzo polecam!
I miałam okazję spotkać Pana Roberta Sowę, który akurat jadł obiad z przyjaciółmi 🙂
Restauracja N31 Restaurant&Bar mieście się na ulicy Nowogrodzkiej 31 w Warszawie.